Upload Zone

Olej · Administrator

"Wojna światów" to, co ważne, jest historią zwykłego człowieka na tle ataku kosmitów, a nie opowieścią o samym ataku. Pod tym kątem należy na ten film patrzeć. Obraz oprawiony jest niesamowitym, bardzo niepokojącym klimatem. Janusz Kamiński, zapewne nieprzypadkowo wybrany przez Stevena Spielberga, spisał się jak zwykle rewelacyjnie budując nastrój. Sceneria jest typowo jesienna, szara. Brak szybkich przeskoków kamery i odpowiednio dobrany dźwięk sugestywnie oddziaływają na widza, budząc niepokój (nie strach). Temu też służą świetnie zrealizowane sceny samego ataku i sceny, podczas których niszczone jest miasto (one nie mają wprawić w zachwyt efektami, jak w wielu innych podobnych filmach). Weźmy choćby scenę (jedną z moich ulubionych) rozbicia samolotu przed domem byłej żony Raya - tak na prawdę nie widać, co się dzieje, a tylko gra światła i dźwięku sugeruje, że stało się coś okropnego. Kamera skupia się natomiast na głównym bohaterze, a grający go Tom Cruise świetnie oddał jego emocje - właśnie lęk i niepokój. Tak samo jest zbudowana scena burzy nad miastem Raya.

Postać Ogilvy'ego też nie jest przypadkowa. Budzący lęk typ, nieobliczalny, na granicy obłędu. On i ciemna piwnica w jego domu dopełniają grozę tamtych wydarzeń. Moment, w którym zdeterminowany i doprowadzony do ostateczności Ray rozprawia się z Ogilvym jest również rewelacyjnie zrealizowany - Spielberg pozostawia wyobraźni widza to, co zdarzyło się w zamkniętym pokoju.

Samo zwycięstwo ludzi (a może po prostu porażka kosmitów) mimo, że niektórym może się wydawać naiwne, też ma swoją wymowę - ludzie toczyli beznadziejną bitwę i, choć wszystko wskazywało na ich porażkę, odnoszą nagłe zwycięstwo. Reżyser celowo ukazuje jak najmniej walk, nie pokazuje tych bezcelowych zmagań ludzi z kosmitami, bo prawdziwa walka rozgrywa się wewnątrz organizmów najeźdźców, którzy byli przygotowani tylko na to, co widzieli. Akcja natomiast skupia się na tym, jak toczy się walka o życie normalnego człowieka, którego dobrym wzorem jest Ray.

Wszystkie te niedomówienia, które mają oddziaływać na wyobraźnię widza, budują niesamowity klimat i sprawiają, że film jest efektowny, ale nie "efekciarski". Rozumiem, że jest wiele momentów, których można się doczepić do logiki filmu i obrazu samych kosmitów, ale te "wpadki" w moim odczuciu w żaden sposób nie przeszkadzają czerpać prawdziwą przyjemność z oglądania tego dzieła. Polecam ludziom z wyobraźnią.